czwartek, 13 czerwca 2013

Ktoś we mnie wierzy....

Ktoś we mnie wierzy....
...tylko czy nie na wyrost?

Dostałam zlecenie od mojego Ukochanego. "Zażyczył" sobie obraz npdst obrazu Constable przedstawiający Salisbury Cathedral. Więcej nż słowa o sobie samym niech powie dzieło w oryginale:

                                            


jeśli ciśnie Wam się na usta pytanie: to Ty malujesz to powiem od razu: no własnie nie koniecznie... Tzn maluję amatorsko, ale akrylami, a Miłość chce olej, a po drugie, choc I kopiować mi się zdarzało, to byli to "moi" mistrzowie czyli np Lempicka... (I aktylami, ew. pastelami)

            Swoją pierwszą zbrodnie na sztuce popełniłam mająć 26 lat  I był to poczatek mojej całej twórczej działalności.  To "coś" co wtedy stworzyłam pozostanie u mnie na pamiatkę na zawsze, ale nie nadaje się do publikacji ;-)
Do pędzla pchnął mnie jak to często bywa przypadek I .... brak pieniędzy, choc tym razem brak doskwierał nie mi, tylko mojemu pracodawcy - Selfie - szczecińskiej niegdyś potężnej firmie, która przeżywała kryzys. Wybieraliśmy się na targi industrialne, a ja jako osoba odpowiedzialna za ich organizację i wygląd miałam wpadłam na pomysł pewnego rodzaju "obrazów-instalacji" z elementami grzejnymi w roli głownej. Od dyrekcji dostałam zielone światło na pomysł I.... czerwone na zatrudnienie plastyka. Zakasałam więc rękawy I po raz pierwszy płakałam do słoików z farbą z  bezradności, żeby potem popaść w euforię I zakochać się miłością bezgraniczną...

a późnie zaczęłam malować, " decoupagować", "jubilerować| I robić to wszytsko co już robię I co robić jeszcze będę ;-)

skoro zahaczyliśmy o historię: oto kilka obrazków ją obrazujących :



                              

                               

 




 
jak widać troche to się różni od "wyzwania" Arkowego, ale czego się nie robi z miłości..... I ambicji ;P

2 komentarze: